Aktualności
Jerzy Łapiński – wspomnienie
02/11/2020

Jerzy Łapiński skończyłby dzisiaj osiemdziesiąt lat. Artysta zmarł 13 maja.
Po raz ostatni wystąpił na scenie 9 lutego w przedstawieniu Leny Frankiewicz Jak być kochaną według Kazimierza Brandysa. Na miesiąc przed śmiercią, w ramach cyklu Teatru Narodowego „POECI POLSCY”→ online, nagrał przejmującą interpretację wiersza Cypriana Kamila Norwida Słuchacz→.
Na zdjęciu: Jerzy Łapiński (Jan), Teresa Budzisz-Krzyżanowska (Don Belial de Gehenna) w Saragossie wg Jana Potockiego w reżyserii Tadeusza Bradeckiego. Premiera w Teatrze Narodowym w sali Bogusławskiego 28 lutego 1998. Fot. Wojciech Plewiński
Warunki psychofizyczne predestynowały aktora do ról charakterystycznych, najczęściej na drugim planie. „Ruchliwość całej sylwetki i ekspresja gestyczna Jerzego Łapińskiego – niewysokiego, korpulentnego, o mięsistych rysach twarzy, oczach ruchliwych i wyrazistych, z niemal pełną od wczesnej młodości łysiną – wzbogacona wewnętrzną vis comica, zdaje się w sposób naturalny kierować go w krąg repertuaru komediowego. Ale komizm i swoiście dell’artowska, poetycka lekkość podszyte są u Łapińskiego bynajmniej nie komediową refleksją, co jego bohaterom scenicznym daje posmak mądrej błazenady, postaciom psychologicznym – głębię wewnętrzną*” – pisał Andrzej Żurowski.
Na zdjęciu: Jerzy Łapiński w swojej ostatniej roli – Starego Aktora w Jak być kochaną Kazimierza Brandysa w reżyserii Leny Frankiewicz.
Premiera w Teatrze Narodowym na scenie przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego 2 lutego 2019. Fot. Magda Hueckel
Potrafił na scenie zawsze zaistnieć, nawet w epizodzie, kiedy do stworzenia postaci wystarczyło mu zaledwie kilka kresek – jeszcze raz potwierdzając starą maksymę, że „nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy” – a jego praca była zawsze służebna wobec całego przedstawienia. Był lojalny w stosunku do wystawianej literatury i do kolegów, pamiętając, że teatr jest pracą zespołową, a nie – solowym popisem.

Tak było zarówno w rolach z repertuaru klasycznego – Oronta w Szkole żon Molière’a, Frontina w Umowie, czyli Łajdaku ukaranym Marivaux czy Skierki w Balladynie, jak i w repertuarze współczesnym, np. dramaturgii Tadeusza Różewicza – Pana z Przedziałkiem w Kartotece, Sitka w Na czworakach, Dziadka w Białym małżeństwie. W Teatrze Narodowym odnalazł się też znakomicie w światach reżyserów osobnych: w ostatnich latach – Piotra Cieplaka, a wcześniej – Jerzego Grzegorzewskiego, który zaangażował Łapińskiego w 1997 roku do tworzonego przez siebie zespołu Teatru Narodowego. „To był wizjoner, rozmawiał z aktorem poprzez gest czy rekwizyt, co stanowiło dla mnie nowe, ciekawe doświadczenie” – mówił Łapiński o Grzegorzewskim.
Aktor podsumował swoją karierę w jednym z wywiadów: „Spełniony jako aktor czułem się tylko dzięki widzom. Kiedy rozumiemy się wzajemnie, mogę pomyśleć, że przez chwilę byłem artystą”.