Aktualności
Recenzje „Idioty”
05/05/2017
Spektakl Idiota wg Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Pawła Miśkiewicza oceniają recenzenci i teatralni blogerzy:

„Odczytany – niebanalnie, odważnie – przez Pawła Miśkiewicza i Joannę Bednarczyk Idiota Fiodora Dostojewskiego porusza, przede wszystkim, za odważnej adaptacji oraz kilku, autentycznie, wielkich kreacji aktorskich. Całość osadzona w niebiańsko-piekielnej scenografii Barbary Hanickiej podkreśla odwieczną walkę dobra ze złem, postu z karnawałem. Walki, jaka toczy się w naszych duszach” – pisze Maciej Kędziak portalu Onet. Kultura. Czytaj więcej →
„Okrutna wiwisekcja naszego człowieczeństwa, bardzo rosyjska i jednocześnie uniwersalna” – stwierdza ks. Andrzej Luter w materiale w portalu e-teatr.pl Czytaj więcej →
„Spektakl podzielony jest na dwie części. W pierwszej patrzymy na bohatera oczami postaci, z którymi się styka, w drugiej obserwujemy świat z jego perspektywy, schorowanego, odrzuconego człowieka. Myszkin u Dostojewskiego to przede wszystkim Chrystus w człowieku. [...] Ten idealista zderza się z ludźmi, którzy używają życia i nie wstydzą się swych drobnych słabości, a nawet łajdactw. Opowiadają o nich z lubością, biorąc udział w grze towarzyskiej. W spektaklu wygląda ona jak współczesne reality show, choć w historycznym kostiumie. Wyznaczony uczestnik jest dumny, że może publicznie wyznać to, o czym inni woleliby zapomnieć. Czuje, że staje się bohaterem, o którym będzie głośno. Pierwszą część niemal czterogodzinnego spektaklu ogląda się w skupieniu i z zainteresowaniem. [...] ... w drugiej części spektaklu dyskusja na temat wartości, szukania ratunku w wierze, próby ocalenia w sobie choć cząstki człowieczeństwa nuży” – ocenia Jan Bończa- Szabłowski w „Rzeczpospolitej”. Czytaj więcej „Rzeczpospolita”→ ; e-teatr.pl →
„Sylwetka Myszkina w spektaklu Pawła Miśkiewicza w Teatrze Narodowym przecina się z innymi typami na styku intelektualnym, nie inscenizacyjnym. To nie jest wina Miśkiewicza. Tekst został przeczytany i zanalizowany aż nawet zbyt mądrze [...] Idiota w Narodowym daje do myślenia, prowokuje do refleksji, wwierca się w pamięci” – pisze Łukasz Maciejewski w portalu AICT-Sekcja Polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych. Czytaj więcej → )
„Świat wykreowany w tym spektaklu wciąga i domaga się natychmiastowej analizy, ciągłego patrzenia z różnych perspektyw: raz z bliska, by dostrzec najmniejsze, ale znaczące elementy scenografii – anioły i diabły na podłodze, innym razem z daleka, panoramicznie, by objąć wzrokiem całość tej fantastycznej lustrzanej przestrzeni (brawa za doskonałą scenografię należą się Barbarze Hanickiej). Akcja rozgrywa się w jakimś świecie zwielokrotnionym, świecie o niejasnej ontologii, gdzie bohaterów, scenę ze wszystkimi rekwizytami – ławkami jak z dworca, rozebranym fortepianem, ogromnym stołem, siebie samych oglądamy z przodu, z tyłu, z boku. Przed zawłaszczającym odbiciem nie można uciec. Ono pochłania i widza i obraz do tego stopnia, że przestaje być jasne, czy to, co się wydarza jest prawdą, fikcją czy zaledwie odbiciem. Momentami można odnieść wrażenie, że być może jest to jakiś rodzaj snu czy też wiwisekcja umysłu – jednego z bohaterów, reżysera, a może widza, który niby siedzi bezpiecznie w fotelu, ale każdy jego ruch, każda zmiana na twarzy jest widoczna także w odbijających wszystko lustrach, umieszczonych z tylu sceny” – pisze Weronika Ostrowska w portalu teatrakcje.pl Czytaj więcej →
„Pomysł na Idiotę to znakomity. Nastazja Filipowna i jej świat utknęli zatem gdzieś między życiem a śmiercią. Stąd w znakomitej scenografii Barbary Hanickiej kojarzące się z rosyjskim prowincjonalnym dworcem kolejowym stare ławki, na których siedzą bohaterowie. Bohaterowie, którzy prawie ciągle są na scenie, nie mając dokąd uciec, bowiem misterium śmierci ich «pani» jeszcze się nie dokonało. Pojawiają się i odzywają wbrew logice powieści, ale zgodnie z logiką strumienia świadomości. W tej «poczekalni» odbywa się niezwykła psychomachia – walka o duszę Nastazji między Rogożynem a Myszkinem, starcie mroku ze światłem, diabła z aniołem. Zwielokrotnione postaci tych ostatnich, trzymające się w uścisku wieczności, stanowią główny element podłogowej mozaiki, będącej kolejnym elementem scenografii spektaklu. [...] Dzięki koncepcji «poczekalni», udaje się Miśkiewiczowi osiągnąć jeszcze jedno – umieścić między życiem a śmiercią nie tylko opowieść Nastazji, lecz także spektakl teatralny. W takim ujęciu teatr (czy sztuka w ogóle) zyskiwałby funkcję Charona, «przewoźnika» - miałby pomagać człowiekowi w przejściu z jednej strony rzeki na drugą. Bo najważniejsza jest wiara w wieczność tego, co tu i teraz. W takim ujęciu teatr wraca zatem tam, skąd przybył – do religijnego rytuału. Miśkiewicz, świadomie czy nie, dotknął na scenie Narodowego metafizyki. I nieoczekiwanie dopowiedział Dostojewskiemu coś, czego u tego wielkiego humanisty próżno szukać” – dzieli się swoimi refleksjami Tomasz Domagała na blogu domagalasiekultury.blog.pl Czytaj więcej: domagalasiekultury.blog.pl→; e-teatr→
O kreacjach aktorskich:
„...rola Pawła Tomaszewskiego jest z teatru nowoczesnego, prawdziwego, przeżywanego nerwobólami i histerycznymi tąpnięciami [...] Zachował naiwność. Kwestie Myszkina rwą się, sypią, są rozproszone, nieuporządkowane. A jednak w gruncie rzeczy tylko je się zapamiętuje. Tylko Myszkina”. (Łukasz Maciejewski, portal AICT-Sekcja Polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych. Czytaj więcej → )
„Pierwsza – rodzajowa – część niemal czterogodzinnego spektaklu ma swoje świetne momenty. Królową sceny jest Wiktoria Gorodeckaja, bawiąca się „rosyjskością” Nastazji Filipowny, a jednocześnie potrafiąca wydobyć dramat kobiety świadomej swojej sytuacji. Reprezentuje wszystkie kobiece bohaterki przedstawienia. Z grona otaczających je żałosnych mężczyzn wyróżnia się autoironią Jan Frycz w roli Tockiego, który ją sobie upatrzył, gdy miała 12 lat, a teraz, znudzony, chce wydać za mąż (za dopłatą), bo sam zamierza się ożenić z córką generała”. (Aneta Kyzioł, „Polityka”. Czytaj więcej → )
„W centrum pierwszej części spektaklu stawiają Nastazję Filipownę, którą w Narodowym gra świetna Wiktoria Gorodeckaja. Nastazja nie jest tu jakimś czekającym na zbawcę perwersyjnym wampirem z kart mizoginicznych, przyznajmy, fantazji Fiodora Michajłowicza, lecz trzeźwo myślącą kobietą otoczoną przez mężczyzn pomylonych, kabotyńskich, okrutnych albo w najlepszym przypadku nieudolnych. [...] Dyskusje te ze swadą ucina Dominika Kluźniak w komicznej kreacji pani domu, odległej krewnej Myszkina, prostodusznie zdroworozsądkowej generałowej Jepanczyn. Uwagę przyciąga Jan Frycz jako Tocki, czarny charakter sam dziwiący się własnej emfazie i cynizmowi. To bardzo dobra rola, przypominającą trochę Fryczowego Aktora Teatru Narodowego z głośnej Wycinki Krystiana Lupy. Grając z przerysowaniem, Frycz wydobywa groteskę napięć i dylematów "dostojewszczyzny". Zresztą odegranie ich "psychologicznie" w przekonujący sposób byłoby dzisiaj bardzo trudne. [...] «Szalonego» Rogożyna nieprzepadający za Dostojewskim Vladimir Nabokov nazywał w swym studium o pisarzu «najbardziej normalnym z całej trójki». Jakby idąc za tą lekturą, Mateusz Rusin gra Rogożyna zmęczonego, wypalonego, nie do końca przekonanego do własnych namiętności”. (Witold Mrozek, „Gazeta Wyborcza”. Czytaj więcej: wyborcza.pl/teatr →; e-teatr → )
„Nastazja Filipowna Baraszkowa (w doskonałej roli Wiktoria Gorodeckaja), targana rozterkami serca i… zawartości portfela tych, którzy proszą o jej rękę [...] Tym bardziej że wokół wokół nieustannie czyha, czeka Parfien Siemionowicz Rogożyn (bardzo ciekawy, zaskakujący w interpretacji Mateusza Rusina)”. „W Idiocie jesteśmy również świadkami dwóch innych wirtuozerskich ról: Jana Frycza jako Tockiego oraz dawno nieoglądanego Mariusza Benoit, który zagrał gościnnie Łukiana Lebiediewa - znajomego Jepanczynów, oddając mistrzowsko cechy i naturę tego frustrata, alkoholika, intryganta”. (Maciej Kędziak, Onet. Kultura. Czytaj więcej → )
„Przed nami galeria barwnych postaci. Mariusz Benoit to świetny Lebiediew, kombinator i krętacz, który jednocześnie budzi podziw jako tłumacz Apokalipsy. Jan Frycz w roli Tockiego jest pyszny jako cyniczny donżuan, który bez oporów kupczy dotychczasową kochanką Nastazją. Jest też rozdygotany maruda, generał Jepanczyn Mariusza Bonaszewskiego, nadto kłótliwa i trochę zdziwaczała jego żona Lizawieta (Dominika Kluźniak). Jest mający wiele na sumieniu generał Iwogin Włodzimierza Pressa oraz szlachetnie naiwny Gawriła Przemysława Stippy. I wreszcie trójka najważniejsza. Nastazja Filipowna Wiktorii Gorodeckiej nie jest już dziewczyną z krainy snu, jaką grała w przedstawieniu dyplomowym. Mocno stąpa po ziemi, potrafi być bezwzględna, cyniczna, a kiedy wpada w szał, zaczyna... mówić po rosyjsku. Mateusz Rusin ma w sobie szaleństwo młodości, zawadiackość, rozwichrzenie i gorące uczucie targające Rogożynem”. (Jan Bończa- Szabłowski, „Rzeczpospolita”. Czytaj więcej „Rzeczpospolita”→ ; e-teatr.pl →)

„Większość aktorów jest znakomita - bohaterem wieczoru, oprócz Nastazji Filipowny Gorodeckiej - jest Mariusz Benoit w roli Lebiediewa. Dzięki kreacji Benoita, ten cwany, oślizgły karierowicz, ta usłużna (wobec każdego, kto mu się może przydać) kreatura staje się kimś na kształt błazna z Króla Leara - przepełnionym goryczą, pozbawionym godności głupcem, którego największym skarbem jest świadomość własnej niemocy i głupoty. Błyszczy Jan Frycz w roli Tockiego oraz - to dla mnie duża niespodzianka - Przemysław Stippa w roli Gawriły. Do dziś nie mogę też zapomnieć rozedrganej, rozemocjonowanej generałowej Jepanczyn Dominiki Kluźniak. Popis dała szczególnie w scenie z Hipolitem”. ( Tomasz Domagała, Czytaj więcej: domagalasiekultury.blog.pl→; e-teatr→ )